„Myśl prawnicza jest powolna i, zapewne, tej powolności codzienne stosunki ludzkie zawdzięczają swa równowagę. ” – Jan Lesman (Droit de suite w prawie autorskiem, „Palestra”, rocznik 1933, s. 191-203).
Few people realize that Jan Brzechwa was not only a brilliant poet, but also a lawyer of international caliber, one of the most outstanding specialists in the field of copyright in Poland. The monograph is the first study of Brzechwa’s legacy as a lawyer. It presents his achievements in this field and the impact of his works in this field on the doctrine of law.
The publication comprehensively presents:
• unknown biography of J. Brzechwa as an attorney – presenting the artist’s life taking into account the basic facts of his biography;
• a critical analysis of the scientific achievements of J. Brzechwa – as a lawyer and scientist, including an unpublished commentary to the Copyright Act; his achievements in the field of international law, as well as J. Brzechwa’s interest in the development of new technologies;
• Brzechwa as a lawyer against the background of his era – Polish jurisprudence in the years 1929-1939 in his work was presented, sound film as a revolution in the film industry, a dispute between Zenon Przesmycki and prof. Tadeusz Pinim for the legacy of Cyprian Norwid and the role of J. Brzechwa in the dispute of the Polish Teachers’ Union against the “Illustrated Daily Courier”;
• selected post-war disputes – post-war legal activity of J. Brzechwa and issues concerning the legal situation of his unpublished commentary to the first Polish act on copyright.
The aim of the work is to discuss the hitherto unknown sphere of the poet’s life and present him in a new light, unknown to admirers of his poetic talent. Despite the enormous impact on the development of the copyright doctrine, Jan Brzechwa’s articles and publications in this field remain forgotten, therefore the authors try to present the legal threads in the artist’s biography and emphasize his role in shaping the interwar legal system in Poland and in the world.
The book is addressed not only to people interested in the life and work of Jan Brzechwa, but also to lawyers interested in the development of copyright, in which the poet played a significant role. Thanks to the combination of biographical, legal and historical threads, the publication has a universal character and will certainly be an extremely interesting item for readers.
Scientific editor: dr hab. prof. KU Przemysław Polański
Authors: Ewa Fabian; dr Dawid Kot, Jagiellonian University; dr hab. prof. Wojciech Machała from the University of Warsaw; dr hab. prof. ALK Przemysław Polański; Mariusz Urbanek
Jan Wiktor Lesman był cytowany przez największych znawców prawa autorskiego w Polsce, jak i za granicą.
W Polsce odwołuje się do niego S. Ritterman w kontekści droit du suite, które Lesman wprowadzał do polskiego porządku prawnego: “Lesman «Droit de suitę w prawie autorskiem» w «Palestrze» 1933, str. 191 i nast. — Nazwa «droit de suite» jest trudna do przetłumaczenia na język polski; L e s m a n używa terminu «prawo ciągłości», T y l b o r proponuje termin, nie będący wiernym tłumaczeniem, lecz może bardziej oddający istotę rzeczy: «prawo łączności (twórcy z dziełem)»” Stefan Ritterman, komentarz…, s. 167.
Wyjątkowo skomplikowaną sprawą jest kwestia odżycia praw do komentarza do prawa autorskiego z 1926 roku Jana Wiktora Lesmana (czyli Brzechwy).
Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na brzmienie Konwencji berneńskiej regulującej także kwestie odżycia praw po tym, jak upłynął już okres ochrony praw majątkowych do utworu.
Należy wobec tego zadać sobie pytanie, czy jeżeli doszło do upływu ochrony majątkowych praw autorskich do komentarza Brzechwy to mogło dojść do ich odżycia w Polsce pomimo brzmienia art. 18(2) konwencji berneńskiej?
W czasie kiedy Brzechwa pisał swój komentarz obowiązywała redakcja rzymska (1928 r.) Konwencji berneńskiej z 1886 r. Konwencja przewidywała 50 letni okres ochrony praw majątkowych twórcy po jego śmierci i stan ten utrzymuje się do dnia dzisiejszego. Należy jednak pamiętać, że konwencja berneńska oparta jest o zasadę minimum konwencyjnego (w prawie UE zwaną zasadą harmonizacji minimalnej) prawodawstw państw związku, a więc unijna zasada ochrony praw majątkowych przez 70 lat po śmierci twórcy (obowiązująca także w Polsce) jest zgoda z konwencją berneńską.
Regułą ogólną konwencji berneńskiej jest jej stosowanie do tych utworów, których czas ochrony jeszcze nie upłynął w momencie wejścia jej w życie: “(1) Konwencję niniejszą stosuje się do wszystkich utworów, które z chwilą wejścia jej w życie nie stały się jeszcze dobrem ogólnem w kraju powstania dzieła, z powodu upływu czasu trwania ochrony.”(art. 18 ust. 1) Jednakże, zarówno w okresie, kiedy Brzechwa pisał komentarz, jak i w obecnej redakcji traktatu, konwencja przewidywała, że gdyby “przez upływ czasu trwania ochrony, która mu była poprzednio przyznana, utwór jaki stał się już dobrem ogólnem w kraju, gdzie się żąda ochrony, tam już utwór ten nie będzie ponownie chroniony.” (art. 18 ust. 2 konwencji berneńskiej w redakcji rzymskiej).
Przepis ten nie został zmieniony w obecnej redakcji paryskiej z 1979 r. i brzmi następująco w języku angielskim: “(2) If, however, through the expiry of the term of protection which was previously granted, a work has fallen into the public domain of the country where protection is claimed, that work shall not be protected anew.”
Wydaje się, że państwa, które zgodziły się stosować minimum konwencyjne nie mogą samodzielnie zadecydować o odżyciu praw, choć absolutnej pewności nie ma. Ustęp 3 tego artykułu jest bowiem trudny do odszyfrowania: (3) “Stosowanie tej zasady nastąpi na podstawie przepisów, mieszczących się w specjalnych konwencjach, już istniejących między krajami związkowemi lub w tych, które mają być w tym celu zawarte. W braku podobnych przepisów odnośne kraje, każdy “dla siebie, określą warunki stosowania tej zasady.”
Jeżeli nie ma dodatkowych konwencji precyzujących odżycie praw do utworów, które weszły do domeny publicznej to czy np. Rzeczpospolita Polska mogła sama określić “warunki stosowania tej zasady” w taki sposób, że w istocie do odżycia praw doszło?
Wątpliwości nie wyjaśnia także ustęp 4 tego artykułu, który brzmi: “(4) Przepisy poprzedzające stosuje się również w razie nowych przy stąpień do Związku i w przypadku, kiedy czas trwania ochrony zostałby prze dłużony przez zastosowanie artykułu 7, lub przez zrzeczenie się zastrzeżeń.”
Nie ulega wątpliwości, że Brzechwa był nie tylko wybitnym znawcą prawa autorskiego, zarówno polskiego, jak i międzynarodowego, ale także że był uznanym autorytetem za granicą. Zachowały się źródła poświadczające uznanie specjalistów z zakresu prawa autorskiego dla właśnie Brzechwy, a nie innych delegatów rządu polskiego do CISAC.
W swoim niewydanym komentarzu Brzechwa pokazuje, jak głęboko rozumiał międzynarodowe prawo autorskie. Czytelnik może się zapoznać z historią rozwoju prawa autorskiego jeszcze sprzed uchwalenia konwencji berneńskiej. Brzechwa opisuje przykłady zawierania umów dwustronnych i wielostronnych w zakresie ochrony praw twórców. W tym kontekście dopiero przedstawia kulminacyjny moment w rozwoju międzynarodowego prawa autorskiego, jakim było przyjęcie konwencji berneńskiej.
Wiele pracy włożył także w analizę zmian w konwencji berneńskiej, które przyjmowane były w kolejnych rewizjach tego aktu.
Warto także podkreślić dogłębną znajomość radzieckiego prawa autorskiego. Brzechwa napisał monografię na ten temat i zamierzał ją wydać w 1950 roku, ale nie przeszła ona procesu recenzyjnego. Anonimowy recenzent zarzucił Brzechwie nieznajomość podstawowych zasad komunistycznego ustroju i książka – podobnie jak komentarz do prawa autorskiego z 1926 roku – nigdy się nie ukazała.
Choć Brzechwa napisał szereg wierszy sławiących Stalina, PZPR i socrealistyczną rzeczywistość to nie był uważany za “swojego” człowieka przez liderów komunistycznej Polski. Szantażowano go odnalezionymi tomikami wierszy sławiącymi Piłsudskiego, jeszcze z czasów, gdy był szarym legionistą. Zachowały się także źródła mówiące o jego rozmowie z słynnym z okrucieństw podczas przesłuchań majorem Różańskim, który stwierdził, że jego koledzy mieli szczęście, że zdążył ich jeszcze dopaść.
Brzechwa będzie jednak wyjeżdżać za granicę za zgodą Urzędu Bezpieczeństwa na konferencje poświęcone prawu autorskiemu. Będzie także z jednej strony wydawał wiersze sławiące socjalistyczną rzeczywistość i opłakujące śmierć Stalina, a z drugiej próbował przemycać twórczość jasno wskazującą na absurdalność komunistycznego ustroju. Jednym z najlepszych przykładów jest ostatecznie nieprzepuszczony przez cenzurę utwór o grabarzu, który wymordował całą swoją rodzinę aby wykonać normę produkcji w swoim zawodzie (za M. Urbanek, Brzechwa nie dla dzieci, s. 207).
Jego komunistyczną “niepewność” dodatkowo podkreśla udział w teatrze satyrycznym “Stańczyk”, który mimo rosnącej odwilży po 1956 zdołał rozwścieczyć komunistyczne władze do tego stopnia, że go szybko zamknęły za wyśmiewanie socrealistycznej rzeczywistości. Brzechwa bez wątpienia dostrzegał absurdalność ustroju komunizmu w Polsce, nie przeciwstawiał mu się otwarcie, ale pozostawił wystarczająco dowodów na to, że nie był jedynie zaślepiony nowym ustrojem.
Zastanawiające jest dlaczego Brzechwa znakomity krytyk rzeczywistości i bardzo dowcipny bajkopisarz, który w dwudziestoleciu międzywojennym oprócz wiersze dla dzieci pisał także poematy sławiące Piłsudskiego, po drugiej wojnie światowej zaczął także pisać wiersze na cześć socrealizmu i Stalina?
W toku badań nad spuścizną prawniczą Jana Brzechwy (nr umowy 2018/29/B/HS5/02729), ujawnił się opis wyroku Sądu Okręgowego we Lwowie, niespotykanego w innych źródłach. Jest to wyrok mający znaczenie dla ważnej, do dziś wykonywanej pieśni żydowskiej “Miasteczko Bełz” (Mein Sztetełe Bełz, jid. מײַן שטעטעלע בעלז). Dlatego warto podzielić się tym odkryciem w internecie, udostępniając znalezisko chociażby dla badaczy zajmujących się kulturą żydowską.
Prawnik Jan Brzechwa
Jan Brzechwa, znany przed wojną jako Jan Lesman, był polskim prawnikiem pochodzenia żydowskiego, urodzonym i wychowanym w spolonizowanej, inteligenckiej rodzinie. Przed drugą wojną światową posługiwał się pseudonimem Jan Brzechwa w swojej działalności poetyckiej – zresztą pseudonimem, który zaproponował mu jego kuzyn, znany poeta Bolesław Leśmian. W 1946 r., przeżywszy drugą wojnę światową w Warszawie i Łodzi, Jan Lesman zmienił nazwisko na Brzechwa w oficjalnych rejestrach, m.in. w swojej teczce osobowej w Radzie Adwokackiej w Warszawie. Fakt, że Jan Lesman nie trafił do getta i przeżył wojnę, w dostępnych źródłach kojarzy się m.in. z anegdotą na temat tego, że był zbyt zakochany, aby obawiać się hitlerowskich okupantów (przez co traktowali go jako niepoczytalnego). Prawie zginął jednak z rąk polskich powstańców w 1944 roku, z powodu jakiegoś nieporozumienia (ciekawe opisy tych wydarzeń znalazły się w biografii “Brzechwa nie dla dzieci” autorstwa Mariusza Urbanka (Warszawa, 2013), książce opartej na wspomnieniach tamtych wydarzeń).
W okresie 1926-1939, pomiędzy uchwaleniem polskiej ustawy z dnia 29 marca 1926 r. o prawie autorskim (Dz.U. 1926 nr 48 poz. 286), a wybuchem drugiej wojny światowej, Jan Brzechwa został ekspertem prawa autorskiego o światowej renomie. Reprezentował strony przed polskimi sądami jako adwokat, najczęściej po stronie autorów w sądach karnych przeciwko oskarżonym prywatnie naruszycielom, a także z ramienia ZAiKS (dzisiaj znanej jako największa w Polsce organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi). Ze względu na to, że prowadził wiele spraw o naruszenia praw autorskich, mógł przesyłać ich opisy do czasopism, m.in. do wydawanych po francusku “Le Droit d’Auteur” i “Inter Auteurs” oraz włoskiego “Il diritto di autore”. Miało to miejsce w latach 1931-1938.
Po zestawieniu i zbadaniu doniesień warszawskiego adwokata zauważyć można, że niektóre z opisywanych procesów były szeroko omawiane w prasie, pozwalając na weryfikację doniesień Brzechwy z jednej strony i samodzielne opisanie tych procesów (bez znajomości pism Brzechwy), z drugiej. Jednak jedna z tych spraw jest wyjątkowa, ponieważ Brzechwa przedstawił jej być może najdokładniejszy, dostępny do dzisiaj, opis.
Opis procesu w “Il diritto di autore” (IDA) z 1937
Jak można dowiedzieć się z “Il diritto di autore” z 1937 r. (źródło dostępne jest we włoskich archiwach cyfrowych http://digitale.bnc.roma.sbn.it), w dniu 9 marca 1937 r. Sąd Okręgowy we Lwowie umorzył sprawę karną (VI I K 21/36) o naruszenie praw autorskich poprzez publikację piosenki “Miasteczko Bełz” (1). Oskarżał Alexander Olschanetzky, który wydał piosenkę w Nowym Jorku, a oskarżonymi byli, według doniesienia Jana Brzechwy, panowie Licht i Kuryłowicz. Licht występował jako autor muzyki. Naruszycielska publikacja miała nastąpić w wydawnictwie „Pro arte” we Lwowie w 1935 r. Porównując opis Jana Brzechwy z zachowanym wycinkiem prasowym (2), można mieć wątpliwości, czy pan A. Kuryłowicz był autorem słów (jak u Brzechwy), czy wydawcą. W wycinku prasowym pojawiają się jeszcze dodatkowi oskarżeni: Stanisław Krebs jako wydawca i pan Perec, jako autor muzyki. Nazwisko Licht w wycinku zostało zapisane jako “Lis”, co może wynikać z faktu robienia relacji “ze słuchu”. Imiona oskarżonych muzyków są nieznane.
Lwowscy autorzy uniewinnieni
Sąd karny powołał w sprawie biegłych, którzy mieli rozstrzygnąć, czy piosenka Lichta była kopią piosenki Olschanetzky’ego. Uznano, że obie piosenki są połączeniem znanych od dawna żydowskich pieśni ludowych oraz, że są między nimi różnice. Zdaniem biegłych, wersja amerykańskiego kompozytora miała być bardziej zręczna. Wersja oskarżonego Lichta miała się mieć gorszą strukturę oraz różnić się od niej tonalnością i rytmem. Sąd uznał, że obie piosenki były za mało oryginalne i zbyt mocno oparte na znanych motywach, aby któremuś z nich przyznać ochronę autorską. W tym zakresie pomiędzy notatką prasową z krakowskiego “Nowego Dziennika”, a relacją Jana Brzechwy, nie ma różnic. Proces miał być długi i przesłuchano kilku biegłych, który znawczo wypowiadali się na temat kompozycji obu dzieł. Sąd uniewinnił oskarżonych, zauważając, po pierwsze, różnice pomiędzy utworami oraz, po drugie, fakt inspirowania się przez obu autorów żydowskim folklorem (powiedzielibyśmy dziś – należącym do domeny publicznej).
Jan Brzechwa nie zgadzał się z tym wyrokiem. Trudno powiedzieć, na jakie argumenty powoływał się w sądzie, jeśli faktycznie reprezentował Alexandra Olschanetzky’ego w procesie (co należy uznać za prawdopodobne). W swojej publikacji dla “Il diritto di autore” krytykował wyrok, porównując polską regulację do ustawy włoskiej.
Inne źródła
W komentarzu Brzechwy do ustawy o prawie autorskim, złożonym do druku w 1939 r., ale niewydanym ze względu na wybuch wojny, istnieje wzmianka o orzeczeniu w podobnej – a jednocześnie jakże różnej – sprawie: “Melodia “Horst-Wessel-Lied”, złożona z różnych motywów popularnych, wywierająca na tłumy potężne wrażenie i budząca w nich uczucia szczególnie żywe, winna korzystać z ochrony prawnej jako opracowanie, zwłaszcza, iż nie była ona dotychczas w tej postaci znana. (S. K. niemiecki, z dn. 2.XIII, 1936, D. A. 1937, str. 129)” (3). Jan Brzechwa bliżej nie uzasadnił, dlaczego to orzeczenie znalazło się w jego zestawieniu. Trzeba jednak przyznać, że liczba tez orzeczeń zagranicznych, głównie francuskich, przekraczała w jego opracowaniu liczbę orzeczeń polskich. Można przypuszczać, że umieścił w książce po prostu wszystkie tezy orzeczeń dotyczących prawa autorskiego, jakie posiadał.
Jest prawdopodobne, że zamieszczony we włoskiej prasie opis międzynarodowego procesu o prawa do piosenki “Miasteczko Bełz”, przygotowany przez Jana Brzechwę, jest dokładniejszym źródłem informacji, niż krótki i niepotwierdzony gdzie indziej wycinek prasowy z “Nowego Dziennika”. Poza tym, niewyjaśnione jest, kto dokonał przeróbki piosenki w warszawskim getcie na pieśń “Warszawo ma”. W internecie krążą kontrowersje na ten temat, dlatego temat jest wart bliższego zbadania i spopularyzowania przez kwalifikowanych specjalistów.
Przypisy:
(1) J. Lesman, Il diritto d’autore in Polonia, IDA 1937, s. 209-221.
(2) Nowy Dziennik (Kraków), 1937/71, 12.03.1937, s. 13.
(3) J. Lesman (J. Brzechwa), Prawo autorskie. Komentarz, Praca złożona do druku w 1939 r., nieopubl., zachowany w formie egzemplarza korektorskiego w domu prof. Jana Namitkiewicza w Milanówku i zwrócony autorowi po wojnie, s. 49.
***
The Song “Miasteczko Bełz” (“Bełz Town”)
In the course of research on the legacy of Jan Brzechwa as a lawyer (contract number 2018/29/B/HS5/02729), we came across the judgment of the District Court in Lviv, not found in other sources. The judgment sheds light on the important, still performed Jewish song “Miasteczko Bełz” (Mein Sztetełe Bełz, Yiddish מײַן שטעטעלע בעלז). Therefore, the discovery is worth sharing on the internet, making it available, for example, to researchers of Jewish culture.
Jan Brzechwa, the lawyer
Jan Brzechwa, known before the war as Jan Lesman, was a Polish lawyer of Jewish origin, born and raised in a Polonized family of intellectuals. Before the Second World War, he used the pseudonym Jan Brzechwa in his poetry – a pseudonym proposed to him by his cousin, the well-known poet Bolesław Leśmian. In 1946, having survived the Second World War in Warsaw and Łódź, Jan Lesman changed his name to Brzechwa in official registers, incl. in his personal file at the Bar Council in Warsaw. The fact that Jan Lesman did not end up in the ghetto and survived the war is associated in available sources, among others, with an anecdote that he was too much in love to be afraid of the Nazi occupiers (which made him seem insane to anyone involved). However, he almost died at the hands of Polish insurgents in 1944, due to some misunderstanding (interesting descriptions of these events can be found in the biography titled “Brzechwa not for children” by Mariusz Urbanek (Warsaw, 2013), in a book based on memories of these events).
In the period 1926-1939, between the adoption of the Polish Act of March 29, 1926 on copyright (Journal of Laws 1926 No. 48 item 286) and the outbreak of World War II, Jan Brzechwa became a world-renowned copyright expert. He represented parties before Polish courts as an attorney, most often on the authors’ side in criminal courts against privately accused infringers, and also on behalf of ZAiKS (today known as the largest copyright collective management organization in Poland). Because Brzechwa conducted many copyright infringement cases, he was able to send their descriptions to magazines, including “Le Droit d’Auteur” and “Inter Auteurs” printed in French and the Italian “Il diritto di autore”. He published with such titles in 1931-1938.
After compiling and examining the reporting of the Warsaw lawyer, it may be noticed that some of the described court trials were widely discussed in the press, allowing for the Brzechwa’s reports to be verified, on the one hand, and for parallel description of these trials (without knowing Brzechwa’s writings), on the other hand. However, one of these cases is unique because Brzechwa gave, perhaps, the most accurate description available to date.
Description of the case in “Il diritto di autore” (IDA) of 1937
As provided by “Il diritto di autore” of 1937 (the source is available in Italian digital archives http://digitale.bnc.roma.sbn.it), on March 9, 1937, the District Court in Lviv discontinued the criminal case (VI I K 21/36) for infringement of copyright by publishing the song “Miasteczko Bełz” (1). Alexander Olschanetzky, who had released the song in New York, accused, according to a report by Jan Brzechwa, Mr. Licht and Mr. Kuryłowicz. Licht acted as a music writer. The infringing publication was to take place in the publishing house “Pro arte” in Lviv, in 1935. Comparing the description of Jan Brzechwa with the preserved press excerpt (2), one can doubt whether Mr. A. Kuryłowicz was the author of the words (as in Brzechwa’s report) or the publisher. There are additional accused listed in the press clip: Mr. Stanisław Krebs as the publisher and Mr. Perec as the author of the music. The surname Licht in the press excerpt has been spelled “Lis”, which may be due to the making of the account “by ear”. The first names of the accused musicians are unknown.
Lviv authors acquitted
The criminal court called in experts to decide whether Licht’s song was a copy of Olschanetzky’s song. It was recognized that the two songs are a combination of long-known Jewish folk songs and that there are differences between them. According to expert witnesses, the version of the American composer was supposed to be more skillful. The accused Licht’s version was supposed to have a worse structure and differ from it in terms of tonality and rhythm. The court found that both songs were not original enough and too strongly based on known motifs to substantiate granting copyright protection to any one of them. In this respect, there are no differences between the press release from “Nowy Dziennik” in Kraków and the account of Jan Brzechwa. The trial was supposed to be long and several expert witnesses were questioned, sharing knowledgeable opinions on the composition of both works. The court acquitted the accused, noting, first, the differences between the works and, second, the fact that both authors were inspired by Jewish folklore (we would say today – being musical works belonging to the public domain).
Jan Brzechwa did not agree with this judgment. It is difficult to say what arguments he relied on in court if he actually represented Alexander Olschanetzky (which should be considered probable). In his publication for “Il diritto di autore”, he criticized the verdict, comparing the Polish regulation to the Italian law.
Other sources
In Brzechwa’s commentary to the Copyright Act, submitted for publication in 1939, but not published due to the outbreak of the war, there is a mention of a similar – and, at the same time, a very different – case: “Melody of “Horst-Wessel-Lied”, composed of various popular motifs, impressing the crowds and evoking particularly vivid feelings in them, should benefit from legal protection as an elaboration, especially since it was not known in this form so far. (German Court of Cassation, dated 2.XIII.1936, D. A. 1937, p. 129)” (3) (translation from Polish – Ewa Fabian). Jan Brzechwa did not explain why this ruling was included in his book. It must be admitted, however, that the number of foreign judgments, mainly French, in this unprinted collection exceeded the number of Polish judgments. It may be assumed that Jan Brzechwa simply included in the book all the fragments of the copyright judgments that he owned.
It is probable that the description of the international trial for the protection of rights to the song “Miasteczko Bełz”, prepared by Jan Brzechwa, published in the Italian press, is a more accurate source of information than a short and unconfirmed press excerpt from “Nowy Dziennik”. Also, it remains unclear who transformed the song in question in the Warsaw ghetto into the song “Warszawo ma” (“Oh, My Warsaw”). There is a controversy on this topic on the internet which makes it worth investigating and popularizing more closely by qualified specialists.
Footnotes:
(1) Lesman, J., Il diritto d’autore in Polonia, IDA 1937, pp. 209-221.
(2) Nowy Dziennik (Kraków), 1937/71, March 12, 1937, p. 13.
(3) Lesman, J., (Brzechwa J.), Copyright. Commentary, work submitted for publication in 1939, unpublished, preserved in the form of a proofreading copy in the house of prof. Jan Namitkiewicz in Milanówek and returned to the author after the war, p. 49.
What does Jan Brzechwa have to do with the Polish colonies?
While studying the achievements of Jan Brzechwa, also known before the war as Jan Lesman, attorney-at-law, one can come across an article in “Wiadomosci Literackie” (Literary News) of August 1931 entitled “For respect of copyright”.
The style Brzechwa used to describe copyright around the world in that article differs, however, from the one the author usually used in his other publications. It ends with the sentence: “The crime was committed, and dressing common piracy in the gown of Cato [Polish idiom describing stern lecturing] must fill every objective observer with disgust”.(1)
What made the famous Warsaw copyright specialist so angry?
Maritime and Colonial League Propaganda
The Maritime and Colonial League (Liga Morska i Kolonialna) was a social organization dealing with matters of sea routes, fleets, and, in the interwar period, also the possibility of Poland acquiring any overseas colonies. It was headed by general Gustaw Orlicz-Dreszer since 1930. The organization also dealt with propaganda activities, including the issue of territorially limited access to the Baltic Sea that Poland had in the interwar period.
In June 1931, the most-read Polish daily newspaper, Krakow’s „Ilustrowany Kuryer Codzienny” (“Illustrated Daily Courier”), featured an article about Polish Pomerania written in opposition to the positions of German scientists. It was written in the language of propaganda, proving the Polishness of Pomerania in a rather shallow but decisive way and calling for a broad reaction. The article contains two graphics: a map of Pomerania from 1921, indicating the location of the borders of the Free City of Gdansk, East Prussia, Germany and Poland, as well as a timeline indicating the periods during which Pomerania was under the rule of the competing states, entitled “graphic depicting Pomerania’s belonging to states over the past centuries”.(2)
Copyright and Social Reality
A month later, a national scandal broke out in Poland over copyright for the propaganda materials. It turned out that the materials published by the Illustrated Daily Courier in June 1931 were sent to the editors by the Maritime and Colonial League, but the editors did not receive any explicit permission of the publisher of these materials or their author for a direct reprint. Furthermore, the reprinted materials were most likely modified to remove the original author’s name from the copied graphics. Therefore, the Maritime and Colonial League issued a dry legal request to the Illustrated Daily Courier to pay for copyright infringement.
Although today such a letter might have gone unnoticed, in 1931 the case took a rather unexpected turn. The editors of the journal were outraged and on the first three pages of the July 27, 1931 edition published the request for payment they received, stigmatizing all who were signed on it, as well as pointing out the practices of Warsaw social organizations, which, according to the editors, abused patriotic slogans for profit. The editors called for a nationwide boycott of the Maritime and Colonial League, and the government to immediately intervene and stop subsidizing this organization. The article did not quote the payment request simply, but contained question marks and exclamation marks at every amount requested, at almost every legal term (such as compensation and penal payment (“pokutne”)), and even at the rank of a league secretary signed on the request. When explaining their reprint of graphics, the editors stated that “by the way, the brochure and graphics were not revelations, but primitives,” and the text is divided with headings such as: “Shame!”, “Bright proof of social immaturity”, “Bill, which is a scandal” and “Society must respond.”(3)
Society Responded
The text of the “Illustrated Daily Courier” brought the expected reaction. The case was described in military press, due to the person of the League’s president, General Orlicz-Dreszer. He himself assured in letters to the editors of Warsaw magazines that he would “defend his honor” (read: duel), and also resign (probably it did not happen, because he led the League until his death in a tragic aircraft accident in 1936).
The press defended the general who was not to know about the payment request and was not signed on it. Resignation from the board was made by all the signatories on the payment request, but they were not accepted because of the dispute. The case also went to court, because of which the editors of the Illustrated Daily Courier were, as they wrote, very pleased.(4) According to the news reports, most of the interwar Polish press supported the position that social and patriotic activities should not create grounds for copyright infringement requests for payment. The fate of the organization working on the issue of potential Polish overseas colonies has been called into question.
Jan Brzechwa’s Appeal For Respect of Rights
Returning to the article ‘For respect of copyright’ by Jan Brzechwa (signed at the time under the article with his original name, Jan Lesman), one can understand the author’s indignation at the state of Polish society’s lack of awareness of the author’s rights. To this day, the crown argument for those who do not care about the author’s protection is often criminal law, and Brzechwa used this argument in his rather extensive polemic. He described that copyright infringement was a criminal offense in France, Austria, Norway, Italy, Portugal, Czechoslovakia and Liberia, citing the relevant provisions. He wrote that French jurisprudence dating back to the 19th century confirmed that the reprint without the author’s permission infringed copyright, and the Besancon judgment of 1902 confirmed that the materials sent to the editors became their property as physical items, but not with respect to their content.
Today, deciding about someone committing a crime in the press does not happen very often, and, if it happens, it usually ends in court. However, in his 1931 text, Jan Brzechwa wrote without hesitation: “act committed by the Illustrated Daily Courier brings together the most important and the most serious features of a crime against copyright. Reprinting took place without the author’s knowledge and permission, with the removal of his name and for profit. “(1) For Jan Brzechwa, the arguments about the public interest were not convincing, because no one required free service, as he points out, from the clergy, members of parliament or from patriotic writers such as “Żeromski, Świętochowski and Sieroszewski”. Jan Brzechwa interpreted the exceptions of copyright protection narrowly, emphasized the obligation to indicate the author and the source of the borrowed work, as well as the personal rights, which were still called moral or “spiritual” in the interwar period.
What can be seen from the text written by Jan Brzechwa is the outrage of the Polish intellectual elite, which faithfully subscribed to “Literary News”, at the lack of understanding in Polish society of intellectual property rights and of Poland’s leading role in the development of this area of law at the time. In the interwar period, the newly reborn Poland had one of the most modern copyright laws in the world, from the beginning acceding to the Berne Convention and quite quickly amending national law in this area. Organizations such as ZAiKS, founded in 1918, of which Jan Brzechwa was one of the founders, also played an important role in protecting authors’ rights.
A Long-Established Dispute
The case of the Maritime and Colonial League against the “Illustrated Daily Courier” is a great example of the long-established dispute about how we should protect intellectual property. It often happens that claims based on copyright infringement are counterproductive and even further harm the author. Excessive enforcement of these rights can even end in a tragedy (the famous case of suicide of 26-year-old Aaron Swartz accused of a crime of copyright infringement related to scientific articles collected on the JSTOR platform).
For the Maritime and Colonial League, the case ended favorably – not only did the organization gain momentum, but four years later it published its own addition, “Maritime and Colonial Courier”, in the Illustrated Daily Courier.(5) It could have ended differently, however, because the campaign unleashed in response to claims for copyright infringement (after all, quite up to standard) by the editors of the Illustrated Daily Courier was definitely disproportionate and could get out of control, if not elsewhere, then during the duel announced by General Orlicz-Dreszer.
In the era of the Internet – which Jan Brzechwa did not experience, having died in 1966 – questions about the right shape of copyright protection and exceptions necessary for the public interest remain valid. Even greater scale is possible today than was possible before the war, at the time of Krakow’s Illustrated Daily Courier, and the social impact of the media may be even more difficult to predict. That is why lawyers should understand the realities of the modern world.
Ewa Fabian, attorney-at-law, Gdansk March 26, 2020
This text was prepared under the public grant from the Polish National Science Center, NCN nr 2018/29/B/HS5/02729.
References
(1) Jan Lesman, O poszanowanie prawa autorskiego, Wiadomości Literackie 16 August 1931 No. 33 (398).
(2) Odwiecznie polskie Pomorze mimo niemieckiego najazdu było i jest polskiem, Ilustrowany Kuryer Codzienny 1931, No. 176 (28 VI) p. 2-3.
(3) „Obrona polskiego Pomorza” za… 9.711 zł. Skandaliczna wyprawa warszawskiej Ligi Morskiej i Kolonjalnej…po flotę i kokosy, Ilustrowany Kuryer Codzienny 1931, No. 205 (27 VII) p. 1-3.
(4) Propaganda Pomorza – Liga Morska i Kolonjalna i odgłos artykułu „IKC”, Ilustrowany Kuryer Codzienny 1931, No. 211 (2 VIII) p. 4.
(5) M. A. Kowalski, Polskie postulaty kolonialne na łamach „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” [in:] A. Malewska Szałygin, M. Radkowska-Walkowicz, Antropolog wobec współczesności, Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej UW 2010, p.340-341, http://cyfrowaetnografia.pl/Content/4651.
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.Zgoda